Zdaniem niemal 87 proc. przedsiębiorców epidemia koronawirusa może być czarnym łabędziem gospodarki, czyli zdarzeniem którego prawdopodobieństwo wystąpienia jest niewielkie, lecz skala oddziaływania – ogromna.Dzisiaj odbywa się specjalne posiedzenie Sejmu poświęcone zagrożeniom związanym z koronawirusem.
– Wyniki badania opinii BCC pokazują, że przedsiębiorcy traktują poważnie problemy wynikające z rozprzestrzeniania się koronawirusa. Śledzą sytuację i starają się reagować na bieżąco, nie zamykają firm, działają dalej. Jednak wyzwań i pytań jest wiele: Jak zachować się wobec pracownika, który wrócił właśnie z kraju czy regionu, w którym występuje zagrożenie? Czy przełożyć zaplanowane delegacje zagraniczne? Czy organizować konferencje z udziałem dużej liczby osób? Jakie dodatkowe zasady higieny wdrożyć w miejscu pracy? Lekcja jaką biznes może wyciągnąć z tej niełatwej sytuacji to przygotowanie się na podobne scenariusze w przyszłości, aby kiedy zdarzą się kolejne, podobne, móc jak najłagodniej przez nie przejść – mówi Anna Potocka-Domin, wiceprezeska BCC.
Główne problemy, z jakimi mierzą się obecnie ankietowani pracodawcy w związku z atakiem wirusa z Wuhan to braki lub opóźnione dostawy surowców, zwłaszcza z Chin; problemy z wysyłką i dostarczeniem wyrobów gotowych do Włoch; spadek liczby zamówień; spowolnienie w transporcie, którego jednym z ogniw jest „Jedwabny Szlak”; brak pracowników z powodu zwolnień związanych z opieką nad dziećmi (zamknięte okresowo żłobki i przedszkola); konieczność stosowania alternatywnych i droższych źródeł dostaw, a w konsekwencji: ryzyko mniejszej sprzedaży i rentowności; lawina różnych ograniczeń, czy rezygnacji z planowanych podróży (wstrzymane rejsy samolotów i statków oceanicznych); niedostępność wybranych surowców i wzrost ich cen; brak produktów do mycia i dezynfekcji u producentów, co skutkuje ograniczeniem asortymentu w handlu; trudności w zakupach indywidualnych środków ochrony dróg oddechowych i rękawic ochronnych jednorazowego użytkowania dla pracowników produkcji.
Problemy te są widoczne w zasadzie we wszystkich branżach, w szczególności: automotive, dystrybucji, międzynarodowym transporcie osób i TSL (Transport Spedycja Logistyka), spożywczej (import z Północnych Włoch), handlu (obrót świeżymi owocami i warzywami), turystyce i usługach hotelowych, w branży produkcyjnej, gastronomicznej, motoryzacyjnej, budowlanej.
Mniej niż 45 proc. ankietowanych przez BCC firm spodziewa się okresowego braku pracowników z powodu możliwej kwarantanny (konieczności pozostania w domu osób, które były w regionach dotkniętych koronawirusem, albo mających kontakt z osobami, które przyjechały z tych krajów/regionów).
Przedsiębiorcy, pytani jakiego rodzaju wsparcia ze strony władz (rządu, samorządowych) potrzebują w związku z epidemią koronawirusa i walką z jej skutkami, wymieniają:
- wiarygodnych i merytorycznych komunikatów dotyczących faktycznego stanu zachorowań i niebezpieczeństwa zarażeń w danych regionach z potwierdzeniem dostępności placówek, do których powinny zgłaszać się osoby z objawami wirusa,
- zwiększonej mobilizacji i odpowiedzialności punktów medycznych,
- uregulowań dotyczących objęcia lub nie pracowników kwarantanną, aby ograniczyć ryzyko zarażenia przy jednoczesnej możliwości obniżenia (jeżeli nie wyeliminowania) kosztów dla pracodawcy wynikających z tego rozwiązania,
- współpracy międzynarodowej i aktywnego uczestniczenia w opracowaniu efektywnych procedur walki z epidemią oraz już widocznymi i prognozowanymi skutkami gospodarczymi jakie niesie ona za sobą,
- wsparcia prawnego, aby ułatwić rozwiązanie wielu problemów nie objętych obecnie żadnymi uregulowaniami,
- planu antykryzysowego uwzgledniającego m.in. ulgi podatkowe i okresowe zwolnienie ze składek ZUS w celu amortyzowania spadku przychodów (subwencje do kosztów pracy z powodu przestojów, utraty zysków),
- monitoringu przewoźników, którzy realizują transporty z zagranicy w szczególności z regionów, gdzie już potwierdzono wirusa,
- w przyszłości – bezpłatnych szczepionek.
– Zasadniczo oczekiwalibyśmy własnej inicjatywy lokalnych władz i sanepidu. Biznes musi sobie sam radzić i sprawdzać stan informacji, kiedy tworzymy własne „contingency planning”. A przecież można wspierać biznes lokalnie poprzez dedykowane komunikaty, czy newslettery np. o obowiązkach pracodawcy, dostępności środków higieny (brak masek, płynów dezynfekujących), bieżącej sytuacji w imporcie. Obecnie, tego typu działań całkowicie brak, co przypomina sytuację z ryzykiem powodzi, kiedy przedsiębiorca może sobie co najwyżej sprawdzać stan wód w dostępnych mediach, ale systemowych rozwiązań i działań nie ma – komentuje jeden z przedsiębiorców.
Według 86,7 proc. przedsiębiorców, konsekwencje wynikające z epidemii koronawirusa będą obecne przez kilka miesięcy, zdaniem 10 proc. – dłużej niż rok.
Wszyscy ankietowani przedsiębiorcy są przekonani, że różne ograniczenia związane z wirusem z Wuhan
spowodują wzrost cen produktów i niekorzystnie wpłyną na poziom życia ludzi.