Propozycje Ministerstwa Klimatu i Środowiska dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) budzą sprzeciw przedsiębiorców i organizacji odzysku. Obawiają się oni, że centralizacja finansowania w NFOŚiGW obniży efektywność systemu gospodarowania odpadami, zwiększy koszty dla konsumentów i doprowadzi do likwidacji części firm. Przykład Chorwacji, gdzie podobne rozwiązanie skutkuje niższymi poziomami zbiórki niż średnia UE, potęguje ich niepokój.
– Największe kontrowersje w modelu UC100 wdrażającym rozszerzoną odpowiedzialność producenta na opakowania, przygotowanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, budzi odejście od obecnego pluralistycznego modelu prywatnych organizacji odzysku na rzecz jednego państwowego operatora, którym ma być Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jest to odwrót o 180 stopni i doprowadzenie do sytuacji, gdzie organizacje odzysku, które pomagały bardzo wielu przedsiębiorcom w naszym kraju w realizacji obowiązków środowiskowych, zostaną zlikwidowane i będzie to miało bardzo złe skutki, nie tylko dla tych przedsiębiorców, ale przede wszystkim dla skuteczności całego systemu – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Piotr Mazurek z Konfederacji Lewiatan.
Projekt ustawy o ROP zakłada, że wszystkie środki pochodzące od producentów wprowadzających opakowania na rynek będą trafiały do państwowego operatora NFOŚiGW, który następnie będzie redystrybuował je do samorządów i firm zajmujących się zagospodarowaniem odpadów. Zgodnie z oceną skutków regulacji wartość tych przepływów może sięgnąć 5 mld zł rocznie. Eksperci alarmują jednak, że centralizacja może doprowadzić do nadmiernej biurokracji.
– Wszystko na to wskazuje, że będziemy mieli do czynienia z parapodatkiem, czyli pieniądz od producentów poprzez NFOŚiGW przepłynie do tych, którzy gospodarują dzisiaj odpadami opakowaniowymi. Pytanie, czy, kiedy i jakie kwoty rzeczywiście przepłyną. Jeśli popatrzymy na procedury, jakie stosuje fundusz, może się okazać, że te pieniądze rzeczywiście przepłyną, ale będzie to trwało dwa albo trzy lata, a chodzi o to, żeby gospodarkę odpadami opakowaniowymi finansować na bieżąco. Dzisiaj organizacje odzysku płacą w okresach kwartalnych, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby płacić w okresach miesięcznych – mówi Jakub Tyczkowski, prezes Rekopol Organizacji Odzysku Opakowań.
Przeciwko ustawie protestują producenci, którzy wprowadzają na rynek opakowania. Nie są oni przeciwni samej opłacie za gospodarowanie odpadami, ale sposobowi jej uiszczania i dystrybucji.
– Producenci zdają sobie sprawę, że to będzie kosztować więcej, jest w nich pełne rozumienie. Natomiast również mówią jedno: my chcemy wiedzieć, co się z naszymi pieniędzmi dzieje, i chcemy mieć mniej więcej wpływ na to, ile będziemy płacić. Natomiast stawka, która będzie publikowana w rozporządzeniu, i pieniądz, który przepływa przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, jasno pokazuje, że producenci nie będą mieli wpływu na to, ile zapłacą i co się z tym pieniądzem wydarzy. Sprowadzono ROP do mechanizmu czysto finansowego, czyli zapłać i tyle – podkreśla prezes Rekopolu.
Opłaty ROP mają być naliczane w zależności od rodzaju materiału i mogą wynieść od 0,17 zł za kilogram szkła do 1,76 zł za kilogram tworzyw sztucznych, a dla opakowań wielomateriałowych – 1,68 zł. Zdaniem organizacji odzysku opłaty te staną się de facto ukrytym podatkiem, a jego koszt poniosą konsumenci w postaci wyższych cen produktów.
– Ministerstwo mówi, że to jest bardzo dobre rozwiązanie, które będzie efektywne i mimo bardzo wielu argumentów, które są w różnych formach przekazywane do ministerstwa, nie ma otwartości, żeby jednak ten kręgosłup, jaki jest w UC100, zmienić albo przynajmniej o tym rozmawiać. Wydaje się więc, że zapadła decyzja, że NFOŚiGW według ministerstwa to jest najlepsza droga do wprowadzenia ROP w Polsce – podkreśla Jakub Tyczkowski. – Organizacje odzysku są bardzo przeciwko temu projektowi z prostego względu. Ta ustawa kończy naszą działalność, odbiera nam 98 proc. przychodów.
Warsaw Enterprise Institute ostrzega, że model oparty na państwowym podmiocie będzie nieefektywny środowiskowo i kosztowny dla przedsiębiorców i konsumentów. Potwierdzają to dane z Węgier, gdzie scentralizowany system skutkuje poziomem recyklingu opakowań 39,9 proc. – jednym z najniższych w całej Unii Europejskiej. Dla porównania w Czechach, gdzie system opiera się na organizacjach producentów, wskaźnik przekracza 70 proc. Eksperci WEI wskazują, że brak konkurencji i nadmierna biurokracja osłabiają motywację do poprawy efektywności, a system państwowy staje się drogi i mało elastyczny.
– Podczas panelu, który się odbył na Europejskim Forum Nowych Idei, omawialiśmy wszystkie modele i pokazywaliśmy, że jedynie w Chorwacji panuje model państwowy, czyli system zarządzany przez państwo. W tym kraju poziomy recyklingu odpadów opakowaniowych są na jednym z najniższych poziomów, jeżeli chodzi o całą Unię Europejską, to jest około 52 proc. przy średniej europejskiej około 67 proc. – mówi Piotr Mazurek.
Z analizy Konfederacji Lewiatan wynika, że obecny projekt stoi w sprzeczności z rozwiązaniami stosowanymi w większości państw UE, gdzie system ROP opiera się na pluralistycznym modelu – producenci współpracują z niezależnymi organizacjami odzysku, które w ich imieniu realizują obowiązki środowiskowe.
– Największe wyzwania związane z wprowadzeniem tego systemu w naszym kraju to ryzyko nieefektywności. Doświadczenia innych krajów europejskich pokazują, że systemy państwowe nie są efektywne, są bardzo drogie i wykazują się właśnie brakiem efektywności, nie są zapewnione efekty środowiskowe, a poziomy recyklingu odpadów opakowaniowych są bardzo niskie – ocenia ekspert z z Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem ekspertów poprawa w tym zakresie wymaga nie tylko zwiększenia finansowania, ale też zbudowania stabilnego, partnerskiego modelu współpracy producentów, samorządów i organizacji odzysku.
– Pieniądze w ROP to jest pewne narzędzie do osiągania wysokich celów środowiskowych i do tego służą organizacje odzysku, które muszą rozumieć każdy element łańcucha opakowaniowo-odpadowego. One powinny wpływać na produce
Źródło: Newseria.pl
Fot: mat. prasowe