Michrów to niewielka wieś położona w gminie Pniewy. Sąsiadujące miejscowości to m.in. Belsk Duży, Błędów, Grójec, Mszczonów, Tarczyn, Żabia Wola. Tu czas mam wrażenie płynie zupełnie inaczej. Wiejska droga prowadząca do sklepu nie wróży placówki na miarę XXI wieku. Tuż koło niej rozciąga się piękne pastwisko, niczym ze szkolnego elementarza.
Klienci sklepu, który odwiedzam, zakupy robią zupełnie bez pośpiechu, produkty wybierają z należytym zastanowieniem, zadając właścicielce różne pytania i prosząc o radę. Widok zupełnie nie do pomyślenia w dużej aglomeracji. Sklep jest całkiem spory, jak na tak małą Ciastka, pączki, babeczki – po te produkty chętnie sięgają klientki miejscowość, jego powierzchnia to około 100 mkw., asortyment jest bogaty, uwagę przyciągają – z chęcią kupowane – ciastka i ciasteczka.
Na co dzień sklep funkcjonuje całkiem dobrze, klientów nie brakuje (zarówno miejscowych, jak i przyjezdnych), doskonale sprzedają się wszystkie produkty pierwszej potrzeby, jak również alkohol, który stanowi połowę obrotów tej placówki. Niestety ruch znacznie słabnie w okresie przedświątecznym, kiedy to klienci jeżdżą do supermarketów na świąteczne zakupy, robiąc zapas produktów również tych bieżących.
„W dzisiejszych czasach chyba każdy ma samochód i przemieszczanie się, zakupy, wyglą-dają zupełnie inaczej, aniżeli kiedyś. Do najbliższego dyskontu – do Biedronki – jest stąd około 30 km i nie jest to już dla mieszkańców taka odległość, jak kiedyś” – mówi Barbara Guzik, od 25 lat właścicielka sklepu spożywczego w Michrowie. Detalistka, nie tylko w okresie świątecznym, klientów stara się przyciągać zarówno bogatym asortymentem – imponująca jest ilość wędlin do wyboru, bogata gama produktów nabiałowych, duży wybór alkoholi, z różnych półek cenowych – jak i produktami wysokiej jakości.
„Świeże produkty, miła obsługa i komunikatywność, to jest mój przepis na przetrwanie w tym trudnym czasie dla handlu tradycyjnego” – zdradza swój pomysł na sklep pani Barbara.
Asortyment typowo świąteczny nie sprzedaje się tu zbyt dobrze, oczywiście jakaś oferta będzie dostępna, jednak będzie raczej symbolicznym dodatkiem, takim uzupełnieniem świątecznych dekoracji, aniżeli lukratywnym zarobkiem. Czy zawsze tak było? Nie. Kiedyś sprzedaż w okresie przedświątecznym była całkiem dobra, w miarę dostępności supermarketów, hipermarketów, a przede wszystkim dyskontów, z roku na rok, systematycznie spada sprzedaż w sklepie pani Barbary w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie. A jakie są największe bolączki w tym czasie? Oczywiście brak klientów. Świąteczna atmosfera w sklepie powinna zawitać na początku grudnia. W same święta sklep jednak będzie zamknięty. „Do tej pory sklep był otwarty, ale w tym roku z tego zrezygnuję. Mam rodzinę, która jest dla mnie o wiele ważniejsza od handlowania” – mówi detalistka i dodaje, że w ubiegłym roku ruch był na tyle mały, że nie ma sensu spędzać tego wyjątkowego czasu za ladą. „A jeśli ktoś zapomni kupić tabliczkę czekolady, to niech pojedzie po nią do swojego ulubionego dyskontu!” – kwituje pani Barbara.
tagi: sklep , święta , Boże Narodzenie , Michrów , Barbara Guzik , Roman Guzik , reportaż ,
W tym roku tylko 11,2% Polaków postanowiło zorganizować...
Sprzedaż perfum i kosmetyków na lotniskach była wyższa o...
O zakupie konkretnych art. spożywczych na święta...
Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów...
Może objąć technologie pochłaniania CO2...
Zrównoważona produkcja i zabezpieczenie żywności dla...
Prognozy na najbliższe miesiące są zróżnicowane, a...
Już ponad 38% dorosłych Polaków słyszało o tym, że ktoś...