Według szacunków PMR w 2012 roku rynek artykułów spożywczych w Polsce osiągnie wartość ponad 230 mld zł, 2,5% więcej w stosunku do poprzedniego roku . Rosnące ceny żywności, coraz większa liczba marketów i dyskontów w całej Polsce utrudniają handel małoformatowy. Polscy kupcy mają mieszane uczucia co do 2013 roku, jednak niektórzy mają już receptę na kryzys. Każdy swoją indywidualną, dopasowaną do charakteru konkretnej placówki.
Duża konkurencja
Handel w miejscowości Osowiec nie należy do najłatwiejszych. W okolicy powstały dużo większe sklepy, z bogatszym asortymentem. Coraz więcej mieszkańców jeździ też do pobliskiego Grodziska na większe zakupy w sieciach dyskontowych. „Sklep prowadzimy w tym miejscu od 15 lat. Początkowo prowadziła go moja mama, ale z uwagi na stan zdrowia, teraz ja go prowadzę. Niestety jestem tutaj sama przez ponad 14 godzin dziennie, ponieważ nie stać nas na zatrudnienie dodatkowego pracownika. W dobie tak dużej konkurencji bardzo ciężko jest samemu utrzymać się na rynku. W okolicy powstało wiele dużych sklepów, które przyciągnęły klientów” – mówi ze smutkiem Wanda Karolak.
„Wciągu tylu lat zmieniło się bardzo wiele. Kiedyś był to najlepszy sklep w okolicy, ale z roku na rok jest coraz gorzej. Nawet stałych klientów mamy coraz mniej. Początkowo sądziliśmy, że przystąpienie do sieci rozwiąże nieco nasze problemy. Chcieliśmy spróbować czegoś nowego, wprowadzić bardziej rozpoznawalną markę. Niestety w czasach, kiedy tak szybko i intensywnie rozwijają się zachodnie sieci, my sklepikarze nie mamy łatwego życia. Klienci obecnie przychodzą do nas głównie po pieczywo i alkohol, pozostałe zakupy wolą robić w Biedronce” – mówi pani Wanda.
Zdaniem mojej rozmówczyni rok 2012 był najgorszym rokiem w przeciągu 15 lat działalności sklepu.
Klienci obecnie wydają u niej w sklepie średnio 5-10 złotych. Kiedyś średnia kwota paragonu była na poziomie 50, 100 wdowany jest również tym, że klienci mają coraz mniej pieniędzy, coraz mniej zarabiają i kupują tylko to, co jest im naprawdę potrzebne.
Klient nas docenia
We wsi Wycinki Osowskie znajduje się duży sklep spożywczo-przemysłowy Supersam Krzysztofa Oleksińskiego. Pan Krzysztof prowadzi go od maja 2012 roku, chociaż z branżą związany jest już od 12 lat. Wcześniej prowadził sklep w Warszawie i Raszynie, ale jak mówi, zbyt duża konkurencja sprowadziła go do mniejszej miejscowości. Obecnie zatrudnia 2 osoby, chociaż nie wyklucza, że na tegoroczny sezon letni nie będzie musiał zatrudnić kolejnej.
„W mniejszej miejscowości jest lepszy klient, bo w Warszawie do małego sklepu przychodzi się jedynie po podstawowe produkty, a resztę zakupów robi się w hipermarkecie. Tutaj jednak klient docenia to, że może w jednym miejscu kupić wszystkie potrzebne produkty. Ponadto dużo ludzi przeprowadza się tutaj z Warszawy. To właśnie jest dla nas dobry klient” – mówi Krzysztof Oleksiński.
Najczęściej do sklepu przychodzą okoliczni mieszkańcy, ale osób przejeżdżających przez Wycinki Osowskie lub mających w pobliżu działkę rekreacyjną też nie brakuje. W sklepie znajdziemy pieczywo, nabiał, wędliny i mięso, napoje, produkty spożywcze, słodycze oraz alkohol, papierosy, prasę i chemię gospodarczą. Jak podkreśla pan Krzysztof – „staram się dopasować asortyment do potrzeb mojego klienta”.
„Jeśli miałbym podsumować te kilka miesięcy to jest dobrze. Oby rok 2013 był jeszcze lepszy!” – mówi właściciel Supersamu.
Największe zakupy w weekend
Bełchów to mała miejscowość położona w województwie łódzkim. Sklep Ewy Michalskiej położony bardzo blisko drogi krajowej prowadzącej z Łowicza do Skierniewic. Na rozmowę z panią Ewą czekałem długo, ponieważ w sobotnie popołudnie było wielu klientów. „U mnie tak zawsze, klienci najczęściej robią zakupy właśnie w weekendy” – mówi pani Ewa.
Właścicielka swoją placówkę prowadzi od maja 1993 roku, a więc w tym roku obchodzić będzie jubileusz 20-lecia działalności. Początkowo sklep zlokalizowany był 20 metrów dalej, punkt oddalony był od głównej drogi. 4 lata temu pani Ewa postanowiła przenieść sklep bliżej budowanej trasy przelotowej i jak mówi, widać spore efekty. Klientów jest dużo więcej, zarówno tych miejscowych, jak i przejezdnych. Obecnie sklep ma nieco większą powierzchnię usługową i dużo większy asortyment.
„Najczęściej w moim sklepie robią zakupy klienci miejscowi, ale pojawiają się też podróżni przejeżdżający przez Bełchów lub turyści zmierzający w kierunku muzeum, zabytkowego zespołu pałacowo-parkowego w Nieborowie i Arkadii, który został wzniesiony w 1694 roku” – mówi pani Ewa i dodaje, że jest to wielki plus tego miejsca. W sąsiedztwie sklepu VIKI znajduje się szkoła, dlatego też w sklepie w ciągu tygodnia bardzo często gości młodzież i rodzice odwożący dzieci do szkoły.
U pani Ewy znajdziemy bardzo szeroki asortyment, który dopasowany jest do potrzeb odwiedzających klientów. Właścicielka w większości sama zaopatruje swój sklep. Wędliny, mięso, ryby i drób pani Michalska kupuje w dużej hurtowni Bodek w pobliskich Skierniewicach. Produkty spożywcze, w tym nabiał najczęściej kupowane są w niedawno otworzonej hurtowni Eurocash w Łowiczu lub Bać-Pol w Skierniewicach.
Jeżeli chodzi o rok 2012, pani Ewa nie zauważa większych zmian. „Mam stałych klientów, którzy robią u mnie zakupy codziennie, z uwagi na to, że w moim sklepie mogą kupić praktycznie wszystko” – mówi detalistka. Jeżeli chodzi o plany na 2013 rok Ewa Michalska śmieje się, że planów jest bardzo dużo. „Chciałabym sobie wymienić samochód, sklep odnowić. Może uda mi się uzyskać jakąś dotację do prowadzonej działalności. Postaram się zatrudnić nowego pracownika, bo jednak we dwie osoby jest ciężko” – podsumowuje właścicielka.
Sprzedaż uzależniona od sezonu
W Białej Rawskiej odwiedziliśmy właścicieli dużego sklepu spożywczo-przemysłowego zlokalizowanego przy Pl. Wolności 3. Państwo Roman i Renata Pietrykowscy działalność handlową prowadzą od 1989 roku. Przez 23 lata mieli kilka sklepów spożywczych zlokalizowanych blisko Białej Rawskiej. Obecnie został już tylko duży sklep w centrum miasta. Państwo Pietrykowscy posiadają placówkę samoobsługową z dużym stoiskiem mięsnym. Sklep ma ok. 100 mkw. powierzchni handlowej i duże zaplecze. Obecnie pracuje w nim 5 osób, ale gdy jest taka potrzeba, klientów obsługują również właściciele. Przykładem może być weekend majowy, kiedy okoliczne sklepy były zamknięte, a państwo Pietrykowscy razem z synem obsługiwali klientów, dzięki czemu udało się osiągnąć naprawdę dobry wynik.
„Najczęściej zakupy u nas robią okoliczni mieszkańcy, ale mamy również stałych klientów, którzy przyjeżdżają do nas z okolicznych miejscowości. Są też klienci, którzy po prostu nie lubią wielkopowierzchniowych placówek i dlatego w naszym sklepie robi im się zakupy dużo lepiej. Klient docenia też fakt, że w naszym sklepie może zrobić kompleksowe zakupy i wszystko ma w jednym miejscu” – dodaje właściciel.
Jak mówi pan Roman, większość produktów spożywczych dostarczają im przedstawiciele handlowi z okolicznych hurtowni. Wędliny i mięso pan Roman kupuje sam w Rawie Mazowieckiej w hurtowni posiadającej bardzo duży wybór asortymentu. Jeśli chodzi o drób i mięso wieprzowe, pan Roman do sklepu przywozi je bezpośrednio z ubojni.
Rok 2012 był dla państwa Pietrykowskich rokiem w miarę ustabilizowanym. „Nie był to najgorszy rok jeżeli chodzi o sprzedaż, ale nie był to również rok najlepszy. Jeżeli w sezonie wiosenno-letnim sprzedaliśmy więcej wędliny i mięsa, jesienią i zimą nadrabiamy sprzedaż alkoholem. Sprzedaż całego asortymentu jest uzależniona od sezonu” – mówi pani Renata i dodaje, że dzięki temu, że lato było stosunkowo długie, było ciepło i ludzie często grillowali, sprzedaż w okresie wiosna-lato była naprawdę dobra. W 2012 roku właściciele wymienili w głównej części sklepu regały, dzięki czemu produkty są poukładane bardzo przejrzyście i według asortymentu. Zakupili też dużą półkę chłodniczą na nabiał, który jest teraz bardzo ładnie wyeksponowany.
„Jeżeli chodzi o plany na 2013 rok, chcielibyśmy na pewno utrzymać dobrą sprzedaż. Na rynku cały czas jest duża walka o klienta i utrzymanie się na nim jest najważniejsze. Ważne jest również to, żeby trzymać się od lat przyjętej zasady: musi być tanio, świeżoi dobrze” – podsumowuje pan Roman.
Nie ma co narzekać
Sklep Pentagram istnieje od 1993 roku. Dzięki lojalności stałych klientów, którzy przychodzą na zakupy codziennie, placówka utrzymała się na rynku 20 lat. W okolicy było dużo sklepów, ale z powodu powstania w bliskiej odległości hipermarketu Carrefour wiele z nich zostało zamkniętych.
„Na przestrzeni tych kilku lat pracy w Pentagramie zauważyłam, że z roku na rok klienci coraz mniej kupują. Kiedyś robili dużo większe zakupy, ale w dzisiejszych czasach unikają mniejszych sklepów. Większość osób woli robić zakupy w supermarketach, bo są przekonani, że jest taniej” – mówi pani Monika, która w sklepie przy Białostockiej pracuje od 6 lat. Monika Jabłonowska podkreśla, że najczęściej klienci odwiedzają Pentagram w poszukiwaniu papierosów, piwa, biletów, prasy i słodyczy impulsowych. Dobrze sprzedają się również napoje, soki i energetyki.
„W sklepie mamy również dostępną chemię gospodarczą i kosmetyki, ale akurat ten asortyment schodzi dużo słabiej” – dodaje. Do sklepu przychodzą zarówno osoby starsze, jak i młodzież. W weekendy częstymi klientami są również osoby spacerujące w okolicy, lub zmierzające w kierunku Parku Praskiego. Asortyment w sklepie uzupełniają dostawcy z kilku hurtowni, ale resztę właściciele dowożą sami.
Zdaniem pani Moniki, najlepszym sezonem w 2012 roku było niewątpliwie lato. „Jak co roku długie dni i ciepłe wieczory sprawiły, że w tym czasie sprzedawało się nam najlepiej. Z półki znikały przede wszystkim woda, lody, napoje i piwo” – mówi detalistka i dodaje, że na nieco zwiększoną sprzedaż można co roku liczyć również przed świętami.
Podsumowując 2012 rok pani Monika zauważa, że wiele produktów spożywczych, jak np. słodycze, napoje czy też piwo zdrożało. Jej zdaniem coraz częściej zdarza się sytuacja, że ludzie porównują ceny produktów spożywczych do cen z supermarketów.
„Naszą przewagą jest to, że wiele produktów, które znajdują się w asortymencie ma korzystniejsze ceny niż w pobliskim hipermarkecie, ponieważ nie należy on do tych najtańszych. Wielu osobom też nie chce się chodzić po tak dużym sklepie i wolą zakupy zrobić w mniejszym w przyjaznej i miłej atmosferze” – mówi pani Jabłonowska. „Chociaż bywały lata lepsze od 2012 roku, to nie ma co narzekać! W tym roku planujemy zrobić mały remont i zmienić nieco asortyment, także tak szybko stąd nie znikniemy” – śmieje się pani Monika.
Otwieramy kolejny sklep
Sklep Malibo w Otwocku prowadzony jest od prawie 22 lat i jest rodzinnym biznesem. W sklepie przy ulicy Majowej 56 pracuje obecnie 7 osób. Jest to placówka posiadająca ok. 100 mkw. powierzchni użytkowej, zlokalizowana przy ruchliwej ulicy, nieopodal szkoły i osiedla domków jednorodzinnych. Jak wyglądała sprzedaż w 2012 roku? „Mało się zmieniło w tym roku w porównaniu z rokiem 2011. Nie ma za bardzo wzrostu sprzedaży, może nawet jest lekki spadek, ale bardzo mało odczuwalny. Nie zauważyliśmy też zmian w zachowaniu klientów – kupują cały czas te same produkty, a my staramy się dopasować z ofertą właśnie do ich potrzeb, zaopatrując sklep w ten sam towar, który najlepiej się sprzedaje” – mówi Marcel Wojda, kierownik sklepu Malibo w Otwocku.
Zdaniem pana Marcela najlepiej w 2012 roku sprzedawały się podstawowe artykuły spożywcze i alkohol. „Jeżeli chodzi o wędliny to z tym jest już nieco gorzej, ponieważ naprzeciwko mamy sklep firmowy Wierzejki i często tam właśnie klienci zaopatrują się w mięso i wędliny” – mówi pan Marcel. W pobliżu sklepu znajduje się również szkoła, co powoduje zwiększony ruch młodzieży w okresie wrzesień – czerwiec. A ta najczęściej odwiedza sklep w poszukiwaniu wszelkiego rodzaju chipsów, batonów, lodów i napojów.
Jak można podsumować w skrócie poszczególne sezony 2012 roku? „Początek roku zawsze jest słaby. W styczniu i lutym zauważamy, że mniej klientów robi zakupy, albo robią je po prostu mniejsze. Wraz z nadejściem cieplejszych dni sprzedaż zaczyna wzrastać i w sezonie grillowym klienci robią już większe zakupy. Najlepszymi okresami w handlu są zawsze okresy świąteczne – Wielkanoc i Boże Narodzenie. Dobrze sprzedaje się również alkohol i różnego rodzaju wina musujące i szampany w okresie noworocznym. Z uwagi na to, że sklep Malibo ma bardzo dużo stałych i lojalnych klientów, którzy odwiedzają sklep przez cały rok, właśnie tutaj robią swoje przedświąteczne zakupy” – mówi pan Marcel. Jak zaznacza, w lipcu i sierpniu można było zaobserwować lekki spadek sprzedaży, spowodowany częstymi wyjazdami klientów na wakacje.
Zdaniem kierownika Malibo, zauważalne jest również odejście klientów do sklepów dyskontowych, np. Biedronki, która jest kilometr dalej. Na rok 2013 w planach jest otwarcie kolejnego sklepu w Otwocku lub okolicznych miejscowościach.
Produkty pierwszej potrzeby
Chcąc podsumować rok 2012 dla właścicieli sklepów spożywczych odwiedziłem sklep spożywczy Stokrotka w Rawie Mazowieckiej, prowadzony od 12 lat przez Agnieszkę i Arkadiusza Ozimek. Obecnie w sklepie pracuje 2 właścicieli, chociaż jakiś czas temu zatrudniony był dodatkowy pracownik. Niestety obecnie obroty sklepu nie są na tyle duże, żeby zatrudniać osobę do pomocy. W asortymencie sklepu znajdziemy wszystkie podstawowe produkty spożywcze, a także papierosy i alkohol. Przy kasie znajduje się również chłodnia z wędlinami, w które właściciele zaopatrują się w lokalnej masarni Zagajewscy. W pozostałe produkty sklep zaopatrywany jest w Makro Cash & Carry.
Pan Arkadiusz, współwłaściciel sklepu zauważa, że w ciągu 12 lat prowadzonej działalności nastąpił znaczny spadek sprzedaży w handlu tradycyjnym. Jego zdaniem jest on spowodowany głównie przez odejście klientów do dużych sklepów sieciowych, których akurat w Rawie Mazowieckiej jest aż 11.
„W pobliżu sklepu Stokrotka jest Biedronka, Simply-Market, Intermarché i otwarte w 2012 roku Tesco, co skutkuje znacznym zmniejszeniem obrotów” – przyznaje pan Arkadiusz. Chociaż sklep ma swoich stałych klientów z okolicznego osiedla, większość jednak wybiera sieciówki, a do sklepu Stokrotka przychodzi tylko po produkty pierwszej potrzeby. Przez taką sytuację rok 2012 był dla państwa Ozimek najgorszym w ciągu 12 lat prowadzenia działalności, a obroty w sklepie spadły niemal o połowę.
„Nie ma co ukrywać, że w obecnej chwili w naszym sklepie najlepiej sprzedają się papierosy i wódka, czyli wszelkiego rodzaju używki. W sezonie letnim dobrze sprzedawały się również lody, napoje i woda” – mówi pan Arkadiusz. Małżeństwo myślało również o przystąpieniu do sieci handlowej, ale na razie wstrzymuje się od jakiejkolwiek decyzji. „Musimy zaczekać i zobaczyć, jak się wszystko potoczy. Jeśli będzie tak nadal, zastanowimy się z żoną czy nie zamknąć sklepu” – podsumowuje współwłaściciel Stokrotki.
Tomasz Zasada
tagi: plany , podsumowanie roku , detaliści , handel , ,
"Złote Innowacje FMCG & Retail" to prestiżowy konkurs...
Jak połączyć nowe technologie z relatywnie tradycyjną...
"Katalizatorem innowacji są zmiany klimatyczne" –...
Zawieszono ponad 282 tys....
Ministerstwo Finansów ogłosiło nowe limity podatkowe, które...
Branże energochłonne liderem takich inwestycji...
Przez ostatnie trzy lata wynagrodzenie minimalne rosło w...
Biznes apeluje o większą stabilizację prawa i obciążeń...